W tym roku postanowiliśmy się wyłamać i w pierwszą wiosenną wycieczkę pojechaliśmy nie do Ojcowa, a tym bardziej do Tyńca, ale postanowiliśmy objechać Hutę i zajechać do Niepołomic. Trasa wyszła na niemal 50 kilometrów. Bezdyskusyjnie warto.
Zaczęliśmy przy zalewie na Bulwarowej – idealne miejsce do wypoczynku dla nowohucian: odrobina rewitalizacji, zrobienie kąpieliska jeśli się da i miejsce będzie lepsze, niż Bagry.
Potem skierowaliśmy się Aleją Solidarności w stronę Kombinatu (dawniej CA HTS). Huta już nie Sendzimira, ale szyld pozostał.
Następne drogi na odcinku mniej więcej do Wadowa (3-4 kilometry) były dość ruchliwe, ale takie natężenie ruchu niestraszne miejskim rowerzystom. Ostatnim miejskim akcentem było osiedle kolejowe w Wadowie:
Oraz zakład karny w Ruszczy:
Potem już wiejski spokój. Ale to wciąż był Kraków! Niebieska tabliczka z nawą ulicy na środki „kartofliska” mówi sama za siebie.
O tym, że miasto niedaleko, przypominały nam majaczące w oddali kominy huty.
W tej atmosferze opłynęło nam kolejnych kilkanaście kilometrów, aż do drogi Krakowem łączącej Niepołomice z Igołomską. Jazdy samą Igołomską udało nam się uniknąć. Po drodze minęliśmy dwa kościoły. W Kościelnikach:
Oraz w Przylasku Wyciąskim:
Oba bardziej nadają się na facebookowy profil „Kościoły, które udają kury”, niż jako przykłady architektury sakralnej. W Kościelnikach mogliśmy odbić w stronę lądowiska Aeroklubu Krakowskiego, ale nie żałujemy, że tego nie zrobiliśmy, bo trawiaste lotnisko raczej nie różni się od pastwiska.
Potem znowu zaczęło się ruchliwie i szeroko, bo wjechaliśmy do Niepołomic, gdzie odpoczęliśmy sobie na rynku. Fontanna jeszcze nie działa, tylko jeden restauracyjny ogródek nie mieści wszystkich chętnych (w tym masy rowerzystów), ale jak zawsze w Niepołomicach, było miło. Były nawet lody z roweru:
Z Niepołomic do Krakowa wróciliśmy najbardziej popularną i dla rowerów jedyną sensowną trasą przez Brzegi i Grabie. Oto Brzegi – miejscowość, w których będą Światowe Dni Młodzieży. Sklepikarze niechaj szkolą angielski.
Do Hutu wróciliśmy oczywiście Mostem Wandy, ale nie Klasztorną. Ulica Zagłoby i park Żeromskiego to dużo lepszy wariant, bo bez samochodów
Trasę polecamy wszystkim. Ileż można jeździć do Tyńca, Ojcowa, czy Dolinek Krakowskich.