Jadąc wczoraj rowerami po jednej z krakowskich DDR-ów natrafiliśmy na osobę, o której myśleliśmy, że posiadła umiejętność zaginania czasoprzestrzeni. Niby rowerzysta ten jechał z naprzeciwka w naszym kierunku, ale wcale się nie przybliżał. Mało tego: trzeba było przycisnąć pedały, aby ostatecznie go wyprzedzić.
I okazało się, że rowerzysta ów wcale nie zaginał żadnej czasoprzestrzeni, tylko z tyłu miał zamocowane światło nie czerwone, jak przepisy przykazały, ale białe. A byliśmy pewni, patrząc na to z większej odległości, że głowę miał z tej strony roweru, z której w rzeczywistości miał inną część ciała. Już chyba lepiej by było, żeby jechał nieoświetlony, niż żeby światła miał na odwrót.
Zakładam, że 98 procent Czytelników doskonale to wie, a niektórzy nawet się obrażą za to, że na blogu rowerowym przypomina się im o sprawach oczywistych. Z góry przepraszam, jeśli takie wrażenie powstało. Jak widać jednak czasem trzeba przypomnieć:
Z przodu światło białe, z tyłu czerwone
Nie inaczej, nie odwrotnie. Odwrotnie może być naprawdę mylące dla innych użytkowników dróg. Nie chcesz aby ktoś w ciebie wjechał, bo myślał, że jechał z tyłu podczas, gdy jechał z naprzeciwka, zakładaj lampki zgodnie z przepisami.
Więcej o poprawnym oświetleniu można przeczytać w tym artykule.