Do 40 tysięcy euro: tyle może wynieść koszt stałego ogrzewania jednego kilometra drogi rowerowej w Holandii według pomysłu, jaki przedstawili tamtejsi inżynierowie. Dla odmiany w Polsce można będzie, jak każdej zimy spodziewać się hałd śniegu na ścieżkach.
W Holandii ten pomysł przyjął się z bardzo ciepłym przyjęciem. Pozytywnie wypowiadają się o nim przedstawiciele tamtejszych środowisk rowerowych. Pomysłodawcy zaś twierdzą, że koszty takiego przedsięwzięcia bardzo szybko by się zwróciły: energia ma pochodzić ze źródeł geotermalnych, a poza tym będzie po prostu mniej wypadków.
Oczywiście wszystko to „tylko” plany, które nie wiadomo jeszcze czy zostaną zrealizowane. Dla odmiany w Polsce w zimie można się spodziewać zaśnieżonych ścieżek rowerowych, po których jazda będzie często po prostu niemożliwa. Przykładowo w Krakowie DDR w zeszłym roku były odśnieżane tylko „na żądanie”, a często dla drogowców służyły za miejsce do gromadzenia śniegu z jezdni.
Bynajmniej nie postulujemy analogicznego ogrzewania. 160 tysięcy złotych w przeliczeniu na kilometr DDR przy naszej ubogiej infrastrukturze rowerowej można zdecydowanie wydać lepiej. Część niech idzie nawet na tradycyjne odśnieżanie.
U nas zresztą zima rowerowa wygląda nieco inaczej. Bo w Holandii tak: