Ostatnio pisaliśmy, że złagodzono nieco kary dla rowerzystów. Być może rowerzysta z Białego Boru postanowił to przetestować. W miejscu z ograniczeniem do 40 km/h rozpędził się do 53 km/h. Na swoje nieszczęście, choć rowery nie posiadają tablic rejestracyjnych, był dobrze znany lokalnej straży miejskiej, która dostarczyła mu mandat za przekroczenie prędkości. I pewnie na tym by się skończyło, a że nie jest to pierwszy taki przypadek może nawet nikt by o tym nie napisał.Tymczasem, rozpisały się liczne media.
Naga prawda
Otóż ów śmiałek na rowerze jechał zupełnie nagi! Strażnicy do stuzłotowego mandatu za przekroczenie prędkości dodali zatem drugi za nieobyczajne zachowanie w miejscu publicznym. Mężczyzna odmówił przyjęcia mandatów, twierdząc, że ubrany był w… sylikonowe stringi, a jego wyczyn nie kwalifikuje się jako złamanie ograniczenia prędkości, ponieważ jechał nocą. Sprawa została skierowana do sądu rejonowego w Szczecinku, który w trybie nakazowym, na podstawie wniosku i zdjęcia, bez wysłuchania stron orzekł grzywnę w wysokości tysiąca złotych. Znajomi postanowili wspomóc Nagiego Pędziwiatra i utworzyli akcję „kasa dla golasa„, w której bronią wyczynowca i zbierają na spłatę kary.