Broszura ŁódźWarto. Ponieważ nie o ilości tu chodzi, ale o fakt, że prawdopodobnie miejscy urzędnicy w Łodzi albo sami nie wiedzą, ile zbudowali dróg rowerowych, albo postanowili nieco zabarwić i tak niekorzystne dla nich statystyki.

O co chodzi? Niedawno łódzki Magistrat wydał broszurę opisującą inwestycje budowlane i drogowe w tym mieście. Jedna strona tej broszury (możesz ją ściągnąć z tego miejsca) poświęcona została inwestycjom rowerowym. Miasto pochwaliło się w niej, że w 2011 roku oddało do użytku 10,5 kilometra nowych dróg dla rowerzystów.

Zaoponowało Stowarzyszenie Rowerowa Łódź i przedstawiło własne wyliczenie. Wynika z niego, że w Łodzi w tym czasie zbudowano zaledwie 3,5 kilometrów dróg rowerowych. W tej zawrotnej liczbie znalazły się zresztą takie inwestycje, jak ścieżka rowerowa, w którą zainwestowała prywatna firma (brawo!), albo DDR, którego stworzenie wymagało aż wymalowania pasów.

„Burza” w szklance wody?

Zapewne teraz łódzki Magistrat i Rowerowa Łódź zaczną przerzucać się danymi, kto tak naprawdę ma rację. I dobrze, bo jeśli łódzcy rowerzyści się nie pomylili i to urzędnicy naciągają fakty, trzeba im to koniecznie wytknąć.

To jedna sprawa. Smutniejsze jest jednak to, że spór dotyczy 7 (słownie: siedmiu) kilometrów dróg rowerowych. Jeśli miasto ma zamiar budować ścieżki rowerowe w tym tempie, to życzę powodzenia – o ile siły pozwolą, za 50 lat przyjadę zobaczyć, jak się sprawy mają.

Przecież gdyby dla odmiany urzędnicy pochwalili się tym, że zbudowali 10 kilometrów jezdni dla samochodów, pewnie zostaliby wywiezieni z magistratu na taczkach. W najlepszym przypadku czekałoby ich referendum. Prawda?