Znacie te, dość głupie szczerze powiedziawszy, dowcipy o zakonnicach, które wolały jeździć bez siodełka? Okazuje się, że te absurdalne kawały mogą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Otóż pewna firma z Wielkiej Brytanii, zajmująca się produkcją gadżetów erotycznych, wymyśliła Happy Ride. Pod tą nazwą kryje się pokrowiec zakładany na siodełko, który… wibruje. Baterie są w zestawie.
Jakby sama jazda na rowerze nie była dostatecznie pociągająca. Z drugiej strony, szkoda, że żaden sklep na naszym rodzimym podwórku nie sprzedaje takich gadżetów. Chętnie rozdalibyśmy kilka sztuk w konkursach.
Jeśli jesteś kobietą (przyjemności testów na mężczyznach jednak sobie odmówię) i nudzi cię monotonia jazdy na rowerze, Happy Ride będzie w sam raz dla ciebie. A jeśli nie, pokrowiec na siodełko i tak się może przydać. Szczególnie jeśli jest zbyt… twarde.